
Jak się okazało we wtorek obie ekipy skończy remontować mieszkanko ! Co okazało się dobrym tematem, który pozwolił mi nie rozmyślać o Brutusie. We wtorek dumnie oznajmiłam, że się wyprowadzam, i tak to od środy mieszkam u siebie :)
Na razie mieszkanko pieszczotliwie nazywam meliną. Jest jeszcze dużo do zrobienia, do posprzątania, ale da się mieszkać :) Człowiek czuje się jak na obozie harcerskim :D:D kuchnia niemalże polowa ;p ale przynajmniej łazienka jest cała. Zdjęcia wrzucę wkrótce ... w końcu to pimp my house :)
Rodzice chyba się ucieszyli, że mają mnie z głowy, ale pomagają jak mogą :) ojciec cierpliwie pomaga mi wynosić różne śmieciuchy do piwnicy, wierci dziury, a dzisiaj nawet przyniósł słoik zupy :D